Sedno tego czego uczę tkwi w równoczesnym braniu pod uwagę dwóch „biegunów”: grania standardów i grania otwartej improwizacji oraz usiłowanie znalezienia ich wspólnej płaszczyzny.
Ralph Alessi to jeden z najciekawszych współczesnych amerykański trębaczy i improwizatorów jazzowych, także intrygujący kompozytor, pedagog oraz założyciel i dyrektor The School for Improvisational Music w Nowym Jorku, instytutu naukowo-edukacyjnego dla mających artystyczne i solistyczne aspiracje studentów muzyki. Do stałej oferty SIM należą regularne warsztaty, koncerty, sesje naukowe i otwarte konferencje z udziałem publiczności. Motto szkoły, na podstawie którego tworzy ona swoje programy edukacyjne, brzmi: „z inspiracji rodzi się kreatywność, z kreatywności powstaje doświadczenie, a poprzez doświadczenie człowiek się uczy”. Ralph Alessi począwszy od 1991 roku jest aktywnym uczestnikiem nowojorskiej sceny jazzowej, nagrywa i występuje z takimi muzykami jak: Steve Coleman, Jason Moran, Uri Caine, Don Byron, Ravi Coltrane, Sam Rivers, Fred Hersch, Drew Gress , Tim Berne , Kenny Werner, Michael Cain, Curtis Fowlkes, Bill Frisell, Jim Black, Brad Shepik i wielu innych. Ponadto, jako pedagog, jest członkiem wydziałów w Five Towns College oraz w Eastman School of Music, prowadzi również zajęcia w klasie trąbki na wydziale jazzu New York University. W sierpniu (21-27.08.2011) wraz z Ravim Coltranem, Markiem Heliasem i Tyshavnem Soreyem poprowadzi w Polsce kreatywne warsztaty jazzowe dla poszukujących muzyków. Warsztaty SIM odbędą się w nowo powstałym Multidyscyplinarnym Centrum Kulturalno – Artystycznym „ZATOKA SZTUKI” położonym w sopockich Łazienkach Północnych, w bezpośrednim sąsiedztwie plaży i morza z jednej oraz sopockiego parku z drugiej strony. Jest to wręcz wymarzone miejscem dla wszystkich, których łączy pasja tworzenia, rozwoju własnych umiejętności, prezentacji oraz odbioru sztuki współczesnej, literatury, muzyki oraz działalności teatralnej i multimedialnej.
Oto wywiad jaki z Ralphem Alessim, tuż przed warsztatami SIM w Sopocie, specjalnie dla Jazz Forum przeprowadził Andrzej Kalinowski:
Może zacznijmy od tego, że powiesz jak to się wszystko zaczęło, jaka była naważniejsza idea i kto pierwszy zaproponował taką formę kreatywnej edukacji jaką proponuje dziś The School for Improvisational Music, czy wynika ona bezpośrednio z systemu edukacji muzycznej w Stanach czy był to projekt całkowicie inowacyjny?
Ralph Alessi: Impuls do założenia SIM pojawił się jako rezultat moich doświadczeń edukacyjnych w roli zarówno nauczyciela jak i ucznia. Miałem dobre rozpoznanie, które działania edukacyjne są skuteczne, a które nie zdają rezultatu. Tym, co zawsze wydawało się odnosić dobry skutek, było inspirowanie i zachęcanie studentów do uczenia się od siebie nawzajem połączone z ograniczeniem funkcji nauczyciela do roli mentora, jedynie udzielającego wskazówek, inspirującego czy podsuwającego sugestie. Z kolei pozytywnych wyników nie przynosiły sytuacje, w których prowadzący tłamsili aspiracje uczniów sprowadzając je do własnych muzycznych poszukiwań i rozwijania swojego indywidualnego brzmienia. Nie bez znaczenia były też moje własne przemyślenia płynące z wieloletnich rozmów na tematy związane z edukacją, które prowadziłem z Michaelem Cain’em, Peterem Epsteinem, Markiem Heliasem, Steve’m Colemanem i innymi kolegami z branży. Zasadniczy pomysł na szkołę sprowadzał się w gruncie rzeczy do oparcia edukacji o takie teorie muzyczne, które z łatwością można omówić ze studentami podczas zajęć. Jednocześnie nie chciałem przywiązywać specjalnej uwagi do technicznych niuansów, którym tak dużo miejsca poświęca się w klasycznym programie edukacji jazzowej. Steve Coleman zdradził mi kiedyś, że wystarczył mu rok na poznanie podręcznikowej teorii jazzu. Wiele mi to uświadomiło. Podsumowując, chciałem stworzyć instytut edukacji przede wszystkim dla improwizatorów, i który nauczałby patrzenia na muzykę właśnie ze specyficznej perspektywy improwizacji. Równocześnie nie tracę kontaktu z klasyczną edukacją muzyczną ponieważ wykładam też na Uniwersytecie Nowojorskim (NYU Jazz Faculty).
Jesteś osobą, która swoje inspiracje czerpie z muzyki Ellingtona, Parkera, Davisa, Weather Reaport, Art Ensemble of Chicago, Anthony Braxtona, z tego co wiem inspirujesz się też muzyką Franka Zappy, Radiohead, Autechre, klasyką muzyki poważnej i współczesną kameralistyką – czy tak rozległe inspiracje wynikaja z tego, że pochodzisz z muzycznej rodziny czy może impuls przyszedł całkowice z zewnątrz?
Niczym nie różnię się od większości muzyków dzisiejszego zglobalizowanego świata, bo przecież wszyscy teraz lubimy oraz inspirujemy się bardzo wieloma gatunkami muzycznymi. Dorastałem w latach 70. a moje pierwsze muzyczne fascynacje pochodziły z radiowej listy Top 40, na której wciąż znaleźć można sporo dobrej muzyki. Potem pojawił się jazz – podobnie jak wiele innych gatunków muzyki. Zaczynałem od klasycznych standardów, następnie tych, do których brzmienia ucho musi dopiero przywyknąć. Potem, słuchałem stopniowo coraz to bardziej i bardziej abstrakcyjnych rzeczy poczynając od Ornette Colemana, i którego osobiście poznałem w latach 80. dzięki Charlie Hadenowi w okresie studiów na Cal Arts (California Institute of the Arts). Słucham głównie starszego jazzu, muzyki klasycznej dawnej i nowej, muzyki elektronicznej oraz nowości popu. Oddziałują na mnie różne rodzaje muzyki i staram się nie tłumić żadnych z tych wpływów, bez względu na to skąd się wywodzą - czy są amerykańskie czy europejskie. Gatunki muzyczne ewoluowały, przeplatały się wzajemnie i podlegały różnorodnym wpływom na przestrzeni lat. O ile nie mówimy jedynie o specyficznej - lokalnej muzyce ludowej. To fascynujące poznawać wielość muzycznych światów. Moje idee dotyczące muzyki i nauczania zostały też w dużym stopniu ukształtowane przez książki dotyczące Buddyzmu Zen oraz mitologii autorstwa Josepha Cambella.
Zatem moje kolejne pytanie pozostaje w związku z tym co przed chwilą powiedziałeś o muzyce ludowej - posiadasz włoskie korzenie, a ja mam wrażenie, że słyszę to w tonie twojej trąbki, jakby pewien charakterystyczny rodzaj melodyjności, może to echa bel canta lub tradycyjnych ludowych pieśni z południa Italii?
Cóż. Jak wszyscy kocham podróżować do Włoch. Sprawia mi to wielką radość. Niewątpliwie, mam tam swoje korzenie, ale większy wpływ miała na mnie postać mojego ojca, który był moim pierwszym nauczycielem gry na trąbce. Z pewnością brzmienie jego trąbki jest jedną z tych rzeczy o których mówisz. Ojciec wprowadził mnie na muzyczną ścieżkę począwszy od sporej dawki mocnych etiud, ćwiczeń technicznych, gam, długich pasaży i wokaliz. Poświęcałem temu dużo czasu, więc może to, co słyszysz w mojej muzyce, jest jakimś dalekim echem tamtych dni. Z kolei moja matka była śpiewaczką operową, na pewno to też miało swoje znaczenie i wywarło na mnie znaczący wpływ.
Do którego z muzycznych środowisk Nowego Jorku(oczywiście poza SIM) jest Ci najbliżej?
Kiedy przeprowadziłem się do NYC w 1991 roku, nowojorska scena jazzowa była dość spolaryzowana. Obozy czy to działające w śródmieściu, czy w dzielnicach, sympatyzujące z m-base, wobec tego nurtu opozycyjne i pozostałe - zupełnie odrębne, były bardzo mocno zarysowane i podzielone. Obecnie mamy do czynienia z wzajemnym przenikaniem się różnych wpływów i ciężko w ogóle powiedzieć czy jakieś kręgi jeszcze w ogóle istnieją. The Knitting Factory miało w tym swój duży udział - idea tego miejsca pomogła w rozbiciu istniejących granic, stała się synonimem czegoś, co określa się "muzyką miasta". Kiedy The Knitt wprowadziło się do swojego nowego multi-kondygnacyjnego budynku z czterema klubami muzycznymi prezentującymi symultanicznie muzykę wszystkich stylów, ułatwiło to mieszanie się muzyki z tych różnych obozów. To wzajemnie przenikanie dzieje się nadal. Dla przykładu, John Hebert będzie niedługo miał koncert z Timem Berne i Fredem Herschem – w takim składzie usłyszeć go możesz tylko w Nowym Jorku. Na tym polega zresztą piękno tego środowiska, dziś tak amorficznego jak nigdy wcześniej. Tak więc nie jestem częścią jakiej szczególnej „sceny” - innej niż muzycy, z którymi gram zazwyczaj. Zresztą większości z nich też nie da się jednoznacznie przypisać do jakiegoś jednego konkretnego muzycznego środowiska.
Wielu znakomitych młodych muzyków kontynuowało edukację na SIM, osobiście możesz pochwalić się tym, że byłeś ich mentorem, czy możesz wymienić kilka nazwisk, które szczególnie dobrze wspominasz albo z którymi, z tych młodych ludzi, dalej współpracujesz?
Nate Wooley, Matana Roberts, Adam Benjamin, Aaron Parks, Amir El saffar, Kyoko Kitamura, Seb Rochford to tych kilkoro uczniów, których mieliśmy na przestrzeni lat, którzy przychodzą mi na ten moment do głowy. Zeszłego roku brałem udział w nagraniach robionych przez Alberto Cavenati’ego i Jona Irabagona, również kilku innych absolwentów warsztatów, tak więc nowe współprace często zaczynają się właśnie w SIM. To tylko wybrane przykłady, zważywszy, że mieliśmy już blisko 1000 studentów. Większość z nich wciąż gra muzykę improwizowaną, a to daje mi satysfakcję, że udało nam się zapewnić im warunki, które podsycały ich aspiracje.
Powiedz coś o systemie pracy jaki obraliście. Z tego co wiem w SIM jest kurs wstępny i intensywny, który z nich będziecie chcieli zaproponować muzykom w Sopocie?
Dostosowujemy nasze warsztaty do zastanej sytuacji, tak wiec wszystkie warsztaty mają charakter zarazem wprowadzający i intensywny. Warsztaty w Sopocie nie będą się pod tym względem różniły, od tych wszystkich, które robię od 10 lat: dużo grania, dużo dyskusji o muzyce i procesie jej tworzenia w danych okolicznościach i czas na słuchanie muzyki. Jak zazwyczaj nasze nauczanie będzie miało charakter improwizowany, więc nie sposób teraz wdawać się w szczegóły jego przebiegu.
Jakie kierunki czy nurty we współczesnej muzyce, w tym i w jazzie, wydają ci się szczególnie interesujące, czy zauważasz jakieś nowe podejście
Myślę, że jest wiele świetnej muzyki, tworzonej na całym świecie. Nie zauważyłem niczego rewolucyjnego, ale to jeszcze nie znaczy, że nie ma wielu niesamowitych muzyków, których gra olśniewa.
Wybitny polski trębacz Tomasz Stańko ostatnio zamieszkał na Manhattanie, daje koncerty z takimi muzykami jak: Jim Black, Craig Taborn, Sylvie Courvoisier, Mark Feldman oraz Mark Helias, z którym Ty poprowadzisz warsztaty w Sopocie.
Spotkałem Tomasza przy szeregu okazji. To świetne, że teraz może być tak blisko nas - jest wielkim artystą i przemiłym człowiekiem
Masz na koncie, o ile dobrze liczę, siedem autorskich albumów i wiele współprac, twoja najnowsza płyta wychodzi w elitarnej Cleen Feed Records z kim ją nagrałeś i jakiej muzyki możemy się spodziewać?
Na mojej najnowszej płycie – Wiry strong nagranej z moim zespołem This Against That grają: Ravi Coltrane, Andy Milne, Drew Gress i Mark Ferber. To składanka moich kompozycji i kilku bardziej otwartych improwizacji. Część z nich jest mocniej zharmonizowana, inne są raczej bardziej abstrakcyjne i dysonansowe; kolejne równoważą te dwie strony. Jestem bardzo dumny z tej płyty.
Prowadziłeś już dwukrotnie warsztaty na Academy of Music w Katowicach, jakie są Twoje wspomnienia?
Mam bardzo miłe wspomnienia ze współpracy z wieloma studentami, którzy brali udział w warsztatach, które zorganizowałeś w Katowicach. To bardzo utalentowani młodzi ludzie, szczerze pragnący rozwijać swoje rozumienie tego czym jest jazz i muzyka improwizowana. Mam nadzieję móc z nimi jeszcze kiedyś pracować. SIM loves Katowice!
W trakcie trwania warsztatów w Sopocie zagracie jako SIM Faculty Band dwa koncerty, zwykle warsztatom towarzyszą też jam sessions, na których gra się standardy, odnoszę jednak wrażenie, że idea wspólnego grania “po godzinach” regularnej pracy coraz bardziej zanika.
Jeśli odnosisz się do grania standardów, to zawsze będą one ważną częścią tego co robię jako improwizator. Wykonywanie tych klasycznych melodii, przy równoczesnej próbie poszukiwania nowych możliwości interpretacyjnych to doskonały trening. Właściwie, mógłbym powiedzieć, że sedno tego czego uczę tkwi w równoczesnym braniu pod uwagę dwóch „biegunów”: grania standardów i grania otwartej improwizacji oraz usiłowanie znalezienia ich wspólnej płaszczyzny. A co jest im wspólne? Odpowiedź tkwi w słowie „proces” – niezwykle ważnym w nauczaniu w SIM. W dużym skrócie można ująć rzecz następująco: będąc w strukturze starasz się wyjść poza nią; z kolei poprzez otwartą grę improwizowaną starasz się strukturę stworzyć. Kontynuując pracę nad tymi dwoma, wydawałoby się odrębnymi światami, przebywasz szmat drogi – wchodzisz w posiadanie wielkiego terytorium jako improwizator.
Prowadzenie zajęć warsztatowych, a wieczorem granie koncertów to kawał ciężkiej pracy, jednak Sopot jest miastem o szczególnie miłej aurz i zrelaksowanej atmosferze - późno chodzi się spać, a plaża należy do jednej z piękniejszych na świecie.
Czy chcesz zapytać o to jak spędzam swój wolny czas, gdy jestem w domu, czy jak chciałbym spędzić go gdy będę w Sopocie? Gdy jestem w domu, czas poza rutynowymi zajęciami wypełnia mi rola ojca i męża, ponadto ćwiczenia, komponowanie, oglądanie meczy koszykówki i najzwyczajniej w świecie podejmuję wysiłki fizyczne by utrzymać się w dobrej kondycji. Mam nadzieję, że uda nam się w Sopocie zagrać w piłkę i trochę popływać.
Ty, Ravi, Mark, Tyshawn jesteście przyjaciółmi czy raczej kolegami z pracy?
Nigdy wcześniej nie robiliśmy niczego, jako grupa, to jest pierwszy nasz wspólny projekt (chociaż wszyscy się dobrze znamy). Tak, więc przy tym projekcie będziemy się poznawać muzycznie i pedagogicznie, a jednocześnie poznawać studentów, jako muzyków i improwizatorów. Z wielkim zainteresowaniem oczekujemy kolejnego spotkania w waszym pięknym kraju.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i do zobaczenia w Sopocie!
Andrzej Kalinowski